15 października 2003
Przed chwilą od kapuśniaku oderwał mnie dzwonek do drzwi. A kto to? Do siego roku życzy kominiarz. Od razu wysłałem dziewczyny domowe do kręcenia guzikami, chłopak młody niech mu pokręcą. To pierwsze życzenia noworoczne w październiku i przemyślność tych dachowych przyjaciół mój wzbudza podziw. Nie dość że wysoko pracują, to na nikogo z góry nie patrzą, a jest coś w tym zawodzie co wywołuje nasz uśmiech sympatii. Drugi uśmiech sympatii posyłam dziś chłopakom z patrolu policyjnego co Starego Miasta pilnuje. Jadę sobie swoją białą "szczałą" jak mówi moja poznańska sympatia (rodzinna), a tu nagle na krótkiej ulicy co nazwa się Długa - macha do mnie lizakiem jakaś postać przez okno granatowego poloneza. - Proszę się zatrzymać!
Wysiadam w nerwach okropnych, rachunek sumienia w takich przypadkach galopujący i co? Nic mi nie pasuje - za co to? Dokumenty i rozmowa krótka - Pan nie reaguje na sygnały. Jakie sygnały myślę sobie, Miodową przejechałem na zielonym, innych nie było. Okazuje się że mili Panowie dawali mi do zrozumienia światłami swojego pościgowego wozu, że chcą ze mną porozmawiać. Żadnych sygnałów nie widziałem w zaparowanej tylnej szybie, ogrzewanie dopiero narysowało kilka linijek. Przeprosiłem uprzejmie, jednak japoński ukłon mi nie wyszedł za bardzo, bo twarz miałem na wysokości przyszłych orderów mojego rozmówcy. Jak się domyślam, to wzbudziłem pewne zainteresowanie wyjeżdżając dość żwawo ze Starego Miasta. Stąd też padło pytanie dlaczego tam jeżdżę. No nie jeżdżę, ale okazjonalnie dotarłem na wernisaż jaki był właśnie w zapieckowej galerii. Tak więc po okazaniu stosownej tekturki z pieczątką, która upoważnia tam pracujących ....(i tak dalej, i tak dalej) - zostałem pouczony o konieczności zwracania uwagi na sygnały świetlne jakie na przykład mogę dojrzeć w tylnej szybie także. Podziękowałem raz jeszcze - stosunki nasze uległy pewnemu ociepleniu, a mój rozmówca zwrócił mi wszystkie papiery mówiąc - Panie Marku - proszę pamiętać. O tak, zapamiętałem już dobrze, bo tak prawie familiarny stosunek do mnie, czyni mnie nie tylko lepszym na drodze, ale i na poboczu. Od tej pory częściej spoglądam w lusterko i rozumiem nareszcie te Panie, które niby coś tam w makijażu poprawiają - one po prostu wiedzą jak uważać na te, no - sygnały.
Święto wielkie było wczoraj, a właściwie jubileusz Kubusia Puchatka, który pokazał się na świecie w formie drukowanej równo 80 lat temu. Do dziś jak coś mnie przerazi to rzucam się do ucieczki jak ten Prosiaczek kochany z krzykiem (wewnętrznym) Słoniocy!, Słoniocy! Co do tego, że każda pora jest dobra na małe co nieco, też zgadzam się najzupełniej i stosuję do rad Kubusiowych. Martwi mnie tylko, kto mnie przepchnie dalej jak gdzieś utknę. Na szczęście nie odnosi się to, do przepychania do następnej klasy, co już czas jakiś mam za sobą. Wczoraj też dzieci miały z głowy problemy szkolne bo obchodzono Dzień Edukacji Narodowej inaczej zwany Dniem Nauczyciela. W dniu tym nauczyciele nie pracują, a więc lekcji nie ma. Dzieciaki z kluczami na szyj latają, jak już wiekowo odpowiednie do życia podwórkowego. Młodsze tylko musza zadbać o zwolnienie rodzica z pracy (celem zapewnienia opieki). I kto ma święto? - prawie wszyscy. Dobrze to pomyślane.
Mój ulubiony serial już nie przynosi mi rozrywki, bo uczestnicy tego dramatu w odcinkach grają niezmiennie te same postacie i nikt już nic do tej sztuki nikt nie wniesie. Mam oczywiście na myśli komisje do zbadania wszystkiego co się wiąże z łapówką jaka Gazeta Wyborcza nie chciała dać za ustawę. Blondynki są dociekliwe w takich szczegółach że ucho igielne na wielbłąda czeka. Szatyni walczą jak szatany ze stroną przeciwną partyjnie, a po tej samej stronie stołu siedzącą, bez względu na płeć i opieszałość, bądź gonitwę myśli uczestników wielce szanownych. Wszyscy już wszystko wiedzą stąd badanie szczegółów, analizy dogłębne i wnioski przedwstępne. Sympatia moja płci żeńskiej męczona było długo i bez sensu z konfrontacją włącznie. Kto to widział kobiecie takie rzeczy robić. Nie od dziś wiadomo, że kobieta pracująca u dobrego pracodawcy - jest niezwykle sumienna i oddana sprawie ponad miarę. A jak jeszcze znajduje uznanie i podziw to tylko JEJ powierzać zadania. A jeszcze te nogi.. marzenie licealisty w dowolnym wieku. Pani minister - będzie mi brakować tych spotkań, ale może znowu nakręcą jakiś serial i wejdzie Pani w pełnej krasie, nie ze stertą segregatorów, ale z elegancką torebką.
Telewizora też już nie włączam wcale, albo z wyraźną niechęcią, bo budżet się wali, a sympatia do rządu spada i spada. A kto w Polsce kiedyś jakiś rząd kochał? Wiadomo w powszechnym mniemaniu, że tylko nieliczni dostaną te rządowe posady i tylko nieliczni zasiądą w Sejmie. Tak więc cały naród wyjątkowo zgodnie tym swoim wybrańcom zazdrości i ledwo wybranych już za kratami widzi. Normalne to ludzie jak każde - mawia pewna dama - ale inszych tak po kieszeniach nie macajom. Więc afer dostatek, bo niewinne dziecię już przy porodzie w łapę dać musi, bo się pępowiną udusi. I do śmierci tak czyni każdy, kto nie chce pod byle płotem, bez badania słuchawką leżeć. Nie dotyczy to tylko górników dołowych, bo oni tylko sztygarowi.
Tak wiec morał mi taki wyszedł w ten październikowy wieczór, ze dajmy kominiarzowi grosz jaki, bo tylko on jeszcze nam szczęście przynieść może i to nie tylko w totku ale i w innych sprawach. Mam tu na myśli uczucia wzniosłe i tzw. wyższe, do których wszelkie wzdychania też się zaliczają. Jesień sprzyja kontaktom bliskim, skoro chłodniej z dnia na dzień i cieplejszym spojrzeniom, bo wcześniej zmrok zapada. Przytulmy do serca zatem dziś Teresy i Jadzie, bo to ich święto. Aby do wiosny.